Są tu jacyś single/singielki? Jak sobie radzicie z byciem singlem? Dołuje Was to, czy raczej idziecie przez życie z dumą?
Mam 26 lat, nie mam faceta od lat 3, wplątałam się w romans z żonatym mężczyzną (toksyczny związek, zniszczył mnie psychicznie...) , aktualnie idę przez życie sama, a ze strony mamy często słyszę "może w końcu kogoś przyprowadzisz do domu" ? Bo przecież "wszyscy w moim wieku mają już rodziny i dzieci"
Raz jest lepiej, raz gorzej, przyznaję, ale nic poważnego nie widzę na horyzoncie. Przyznaję, jestem dużą kobietą, do tego moje hobby i voila - traktują mnie jak dziwaka
:C
Offline
W sumie u mnie może to brzmieć śmiesznie... ale to chyba zależy od psychiki a nie wieku, tak myślę. XD Jestem singielką, ale nie chcę wdawać się w idiotyczne "związki" jak to bywa u moich rówieśników, zbyt mnie odrzuca idiotyzm co niektórych, więc na razie wolę poczekać na kogoś przyzwoitego. XD Jakoś mi to nie ubliża, czasami przy gorszych dniach o tym myślę, ale jakoś pocieszam się faktem, że jak dotąd żaden rówieśnik się nie nadawał, więc i to chyba się nie zmieni póki nie pójdę do liceum, lub na studia, kto wie. XD
Offline
Jestem singielką i dumną doradczynią sercową i swatką, mimo że chłopaka miałam sama tylko przez 2 tygodnie... Spanikowałam i go rzuciłam, no ale hej, to było w gimnazjum! Nie czekam na księcia czy księżniczkę z bajki, chcę znależć sobie człowieka z którym mi po prostu będzie dobrze i z którym nie będę krępowała się iść przez życie. A nawet jeśli nie znajdę takiego, to będzie mi dobrze być samą (pewnie do czasu...) bo to lubię, tą wolność, brak większych kłótni (od tego mam przyjaciół i rodzeństwo XD)
Wiem że gdzieś tam na pewno czeka na mnie ktoś równie powalony jak ja, z podobnym podejściem do życia i tak dalej, ktoś idealny dla mnie, ale nie chcę nic przyspieszać. Jest mi dobrze jak jest~ I wam też radzę nie szukać na siłę ani nie angażować się w coś poważniejszego od razu po dniu znajomości.
Offline
Dokładnie. Najgorsze, że niektórzy traktują to jako zabawę, a właściwie "Podobasz mi się, więc będziesz ze mną", nie wliczając w to etapów poznawania się i tego, czy w ogóle się te dwie osoby poznają. No cóż, zależy od stopnia dojrzałości i zaangażowania, a tego się od tak nie wyrobi. XD
Offline
Doszłam do wniosku, że mam zbyt wygórowane marzenia... ale z drugiej strony po coś się marzy, prawda? Ekhem, w każdym bądź razie na razie przemierzam życie samotnie, nie szukając nikogo na siłę. Mam więcej kolegów niż koleżanek, bo jakoś od zawsze łatwiej mi się gadało z facetami (tak kończy się dzieciństwo spędzone w chłopięcej klasie...). Miło by było, gdyby się ktoś pojawił, ale też z drugiej strony... boję się znowu zakochać (mam niemiłe wspomnienia z przeszłości).
A tak czy owak, nie dbam o to, co mówi otoczenie, tylko jestem sobą. Jeśli się ktoś pojawi to pewnie odpłynę do krainy szczęścia, jeśli nie... Zostaję starą panną, zaopatrzam się w 4 koty i dalej rysuję komiksy XD Życie jest jedno, więc trzeba brać radochę ze wszystkiego wokół.
Ostatnio edytowany przez AdinaCh (2014-08-05 13:56:28)
Offline
Co ja mogę w tym temacie. Jestem tak zielona w tym temacie, że chyba gorszej ode mnie osoby nie ma. Całej tej "miłości" unikam jak tylko się da, pomimo tego, że raz czy dwa już mi takową "wyznawaną" . Niestety jestem strasznie cyniczna i postrzegam to po prostu jako przymus ludzkiej natury. Szczególnie jeśli widzę, że dana para jest tylko na pokaz. Znam tyle ludzi, którzy wręcz się uganiają za bliskością drugiej osoby. Co nie zawsze wychodzi im to na dobre.
Coś podobnego jak wizja Platona.
Człowiek był idealną okrągłą istotą, czyli pełną doskonałości. Za pychę Zeus go ukarał i rozbił na dwie części każdego człowieka chodzącego na ziemi . Od tamtej pory każda połówka siebie, aby stworzyć znów idealną całość. Tylko czemu większość próbuje się dopasować grzbietami tych półkuli.
Offline